czwartek, 30 października 2014
16:00 - zmierzch; 19:00 - środek nocy
No i nastała ta jakże urokliwa chwila, gdy to po oderwaniu od pługa o 16:00, zanurzamy się w ciemność. Mój pług orze najczęściej w mej biuro-sypialni. Po oderwaniu się, mogę od razu nanizać obuw biegowy i odzież tego przeznaczenia i wybiec.
Latem o 16:00 mamy poczucie, że możemy jeszcze podbić świat, wszakże mamy jeszcze w zapasie jakieś 6 godzin światła. 29.10 wychodzi się z domu i widzi to, co na zdjęciu. Tu konkretnie - nad torami kolejki WKD w okolicach Nowej Wsi, bo tam sobie wczoraj pobiegłam.
11 tydzień treningów: (15 minut biegu + 1 minuta marszu) x3. Czyli 48 minut together. Robi się grubo! Konieczny sen 8 godzin po takiej dawce. Nie ma, że coś tam, że serial, że nieodrobiona praca domowa, czy życie towarzyskie. Ciało pada około 22:00 jak kartofli wór i podnosi się po 8 godzinach. "Widzimisię" nie ma nic do gadania.
ziuba biegacz
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz