niedziela, 28 września 2014

Perfect beauty


Czyż nie malarsko? Taki oto widok oszołomił mnie dziś w okolicach 8:30, gdy to leśne ostępy otworzyły się w widoczną na zdjęciu przestrzeń. Skądinąd znaną mi przestrzeń. Ogromna łąka w środku lasu, a w jej centrum samotna sosna, która nie mając obok konkurencji, mogła wykształcić rozłożystą, okrągłą koronę. Łoj, randkowało się w odmętach wczesnej młodości pod tą sosną... ;-)

Suche trawy, bogato jeszcze przystrojone były błyszczącą w słońcu rosą, która w kilka sekund przemoczyła mi buty. Ale przecież nie szkodziło to niczemu. 

Biegnąc, przeskakiwałam świeże doły po nocnych harcach dzików. Kurcze, ależ mi było dobrze! Ludzie, ludziska, ludziki! Biegajcie Wy po lesie jeśli tylko macie taką okazję. Zabierajcie na weekendy w sielskich stronach swój biegowy szpej i dalej w puszczę! Ja podniecam się tym prawie co tydzień i opiewam na blogu, gdyż pomieścić w sobie nie mogę tej rozkoszy.

Do lasu, Ludzie!

Poza tym dziś rozpoczęłam kolejną fazę treningu (7 minut biegu + 1 minuta marszu)x4 . Było lekko i przyjemnie, choć muszę przyznać, że po południu zaliczyłam lekki zgon. Ale pocieszam się, że to po prostu wynik hiperwentylacji balsamicznym, leśnym powietrzem, a nie jakieś tam zmęczenie.
Przecież Żelazna Dama nie męczy się, prawda?

ziuba biegacz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz