środa, 10 września 2014

Rumiana niczym jabłuszko...


Powróciłam dziś z treningu rumiana niczym te, spotkane po drodze, rajskie jabłuszka. Smakowałam chyba też równie kwaśno... No cóż, 20 minut ruchu non stop, po tylu latach bezruchu, robi swoje.

Ale ogólnie jestem zadowolona. Kolano grozy szemrze, ale wciąż wierzę, że w końcu zaakceptuje nową sytuację.

Moje stopy wreszcie zregenerowały się po sobotnim PINK PARTY u Principessy. Bo miesiąc biegania nie zmasakruje tak stóp, jak noc przetańczona na dziesięciocentymetrowych szpilach. Pamiętajcie o tym, młode panny, a starsze w szczególności.

Właśnie sobie pomyślałam, że jeszcze 2 treningi i będzie miesiąc i pierwsza nagroda za wytrwałość. Buty, buty, buty do bieganka. Ouu jeee!

ziuba biegacz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz